„Rika od szczeniaka chodziła do psiego przedszkola, jednak niestety lekcje były indywidualne, rzadko bawiła się z psami poza ‘dokuczaniem’ starszemu juź york’owi, jednemu z domowników. Do mieszkających w domu kotów była przyjazna.
Ponieważ Rika miała ‘do dyspozycji’ duży ogród na wsi lub towarzyszyła mi na spacerach w górach, rzadko spotykała się i bawiła z innymi psami. Od pewnego momentu kiedy skończyła półtora roku zaczęła najpierw nieprzyjaźnie a potem agresywnie zachowywać się wobec napotkanych na szlakach psów. Wyjścia z naszą od przedszkola znaną behawiorystką do parku skończyły się wielką frustracją, łącznie z nieudaną próbą z kolczatką. Kolejnych 4 behawiorystów, u których zaliczyłyśmy treningi na przestrzeniroku czasu nie umiało zaproponowoć mi skutecznego podejścia i sytuacja stale się pogarszała: wybierałam miejsca gdzie nikt nie chodzi na spacery, próbowałam wycofywać się na “bezpieczą odległość”, to ja na spacerach zaczełam ‘namierzać psy’,żeby się wycofać, schować, odejść… Na koniec prawie półrocznego ‘oswajania’ Riki z grupą psów przez ‘polecaną i doświadczoną’ behawiorystkę, po kolejnym “wyskoku” Riki do psa w parku na treningowym spacerze, dostałam propozycję, aby podać Rice leki psychortopowe, bo trening z nią ‘na trzeźwo’ został uznany na niemożliwy… Na to się nie zgodziłam… Podjęłam kolejną próbę znalezienia kogoś, kto nas ogarnie… Nie mogłam uwieryć, że nie ma nikogo, kto nie potrafi mi pomóc – to moja czwarta Rottweilerka, każda również i Rika była przyjazna do domowników, w tym dzieci; nie chciałam i nie mogłam się pogodzić z myślą, że to się nie da! Po wielu wykonanych telefonach z gotowością pojechania z Riką gdziekolwiek, byle znaleźć profesjonalną pomoc, dostałam telefon do Oli….
Dzisiaj mam sukę, która patrzy na mnie jak na swojego przewodnika i rozumie czego od niej chcę…
Jaka była przyczyna agresji? Wydaje mi się, że najważniejsze są trzy sprawy: to był trudny emocjonalnie czas dla mnie i spacery po górach służyły mi do wyciszenia i odreagowania stresu i napięcia w związku (a psa kupiliśmy sobie razem)… Po drugie zaniedbałam psią socjalizację mimo, że chodziłam do szkółki, bo tam akurat nie było psów w odpowiednim “gabarycie”. A trzecia podstawowa sprawa, którą zrozumiałam dopiero na treningach w Brave Dog, to to że nie byłam dla mojej suki przewodnikiem … a tego nie ogarnął żaden z wcześniejszych behawiorystów! To tak jakby męczyć dziecko czytaniem lektur, a nie sprawdzić czy zna alfabet.
Teraz mam wymarzonego psa towarzysza: Rika jeździ ze mną do pracy i na wakacje, pływa w jeziorze długie dystanse obok mnie, wskakuje do kajaka i plywa z nami na żaglówce, chodzimy po parkach i skwerkach, ostrożnie wchodzimy w psie towarzystwo – czasem jest zabawa, a czasem, kiedy nie ma “chemi” Rika potrafi iść na luźniej smyczy obok innej suki i ignorować ją. Wielkim przełomem było pójście na wystawy rok temu w zimie – czyli po niecałym roku treningów. Testy psychiczne też zaliczyłyśmy 5/5 punktów.”